Historia „królowej Zakopanego”. Tak doszło do upadku jednej z najbogatszych polskich bizneswoman

Małgorzata Ch. – założycielka hotelowej Grupy Trip, u szczytu kariery nazywana była przez media „królową Zakopanego”. Bizneswoman gościła na liście najbogatszych Polek, a w jej obiektach spali kolejni polscy prezydenci oraz najbogatsi goście z całego świata. Dziś po dawnym majątku nie ma śladu, a Ch. jest oskarżona o przestępstwa gospodarcze, za które grozi jej nawet 10 lat więzienia. Onet postanowił przypomnieć, jak doszło do tak spektakularnego upadku.

By zrozumieć, kim tak naprawdę jest Małgorzata Ch. oraz czego dokonała, musimy przenieść się w czasie do lat 90. Założona wówczas przez Małgorzatę Ch. i jej konkubenta Grzegorza K. firma Trip jest… biurem podróży. Górale mogli w niej kupić bilety na loty do USA czy autobus do innych krajów w Europie Zachodniej. Trip organizował też dla ludzi z Polski pobyty w zakopiańskich hotelach i pensjonatach.Z czasem dużo większe zyski zaczęła przynosić właśnie ta druga forma działalności. Małgorzata Ch. zauważyła, że na wypady do Zakopanego jest chętnych coraz więcej ludzi i to takich, którzy mają naprawdę sporo pieniędzy. Pod Giewontem było co prawda sporo obiektów hotelarskich, ale standard większości z nich nie był najlepszy. Były to albo prywatne kwatery, albo hotele wybudowane w latach 70. Te dwadzieścia lat później wymagały już remontów i unowocześnienia. Większość miała łazienki na korytarzach czy zbiorowe sale telewizyjne. Pojawiła się nisza, w którą zainwestował Trip. Ch. i K. zaczęli sami budować obiekty o niespotykanym dotąd w polskich górach standardzie.ierwszy obiekt grupy powstał przy ulicy Tetmajera. Trip wykupił tu willę Wenus, zburzył ją i na powstałej w ten sposób działce postawił stylowy pensjonat Czarny Potok. Każdy pokój był w nim luksusowy, wyposażony w stylowe meble, telewizor, własną łazienkę, w której było nawet jacuzzi. Nowością na skalę krajową było ogrzewanie podłogowe. Obiekt miał oczywiście klasową strefę basenową z licznymi atrakcjami i restaurację podającą wyszukane dania. Gdy Czarny Potok ruszył, szybko zapełnił się bogatymi Polakami i gośćmi z Zachodu, dla których pobyt w Polsce dalej był śmiesznie tani, a standard wysoki.

Zachęcona sukcesem firma szybko wykonała kolejny krok. Tym była budowa w Zakopanem pierwszych hoteli o standardzie czterech i pięciu gwiazdek. Tym pierwszym był hotel Belvedere, który Trip zbudował u wylotu Doliny Białego. Obiekt stanął na gigantycznej działce, na której do tego czasu stał ośrodek wczasowy należący do chorzowskiej Kopalni Barbara. Belvedere miało apartamenty z kominkami, duże sale konferencyjne oraz kilka restauracji. W środku był kompleks basenów, który na owe czasy spełniał funkcje pierwszego na Podhalu aquaparku.Z kolei pięciogwiazdkowy Litwor Małgorzata Ch. i Grzegorz K. zbudowali przy samych Krupówkach w miejscu, gdzie kiedyś były warsztaty spółdzielni PSS. Obiekt jest i był przepięknie położony. Sąsiaduje nie tylko z deptakiem, ale i miejskim parkiem.

— Pamiętam, że jako dziecko czasem nazbierałem sobie troszkę pieniędzy i szedłem tam z kolegami na basen — mówi Adam Zajączkowski, mieszkaniec Zakopanego. — To naprawdę był wypas. W mojej opinii standard był światowy. Nic więc dziwnego, że pani Ch. i pan K. stali się wówczas w Zakopanem naprawdę szanowanymi osobami.

Mężczyzna ma rację. Para biznesmenów posiadająca kluczowe udziały w Tripie co prawda lokalnymi celebrytami nigdy nie była (raczej stronili od mediów), ale tajemnicą Poliszynela było, że to w ich obiektach spotyka się cała zakopiańska śmietanka. Tu wieczorami grano w brydża czy słuchano recitali. Oczywiście to było przeznaczone dla najbogatszych. Biedniejsi zakopiańczycy w Grupie Trip mogli co najwyżej pracować. To zresztą i tak było zaszczytem, bo pensje były tu zawsze naprawdę dobre, a o Ch. czy K. zawsze mówiło się jako „cudownych szefach”. Oprócz pensji na czas były dodatki dla załogi czy służbowe imprezy. Z drugiej strony w zakopiańskich obiektach Tripu nie zatrudniano każdego, bo tu nawet sprzątaczki musiały mieć podstawową znajomość j. angielskiego.— Pani Małgorzata stworzyła też markę Zakopanego na rynkach wschodnich — przypomina Andrzej Gąsienica-Makowski, były poseł i starosta tatrzański. — To ona ściągała tu do swoich obiektów bardzo bogatych ludzi z Ukrainy, Rosji, Białorusi. Gdy oni zaczęli tu prz
Jak zarobić na wyjeździe integracyjnym?

Zdaniem wielu górali, gdyby Trip (w międzyczasie przemianowany na Grupę Trip) na inwestowaniu w Zakopanem wówczas poprzestał, to do dziś byłby dużą, uznaną i bogatą firmą bez najmniejszych problemów finansowych. Małgorzata Ch. chciała być jednak jeszcze lepsza i postanowiła zbudować coś jeszcze większego. Jej superinwestycją był hotel pod Rawą Mazowiecką. Obiekt pod nazwą Ossa ruszył w 2007 r. i na owe czasy był największym centrum hotelowo-konferencyjnym nie tylko w Polsce, ale i Europie Środkowo-Wschodniej. Budynek już w pierwotnej formie był ogromny, a później kilkukrotnie go rozbudowywano. Dziś łączna długość wszystkich jego skrzydeł to około 700 m, a powierzchnia jest bliska 6 tys. mkw.Hotel powstał jako konferencyjne zaplecze dla dwóch dużych ośrodków miejskich: Warszawy i Łodzi. Jest położony mniej więcej w połowie drogi od obu miast. Z każdego z nich dojazd zajmuje około godziny. Nic więc dziwnego, że początkowo z niezliczonych atrakcji na miejscu (baseny, kręgielnie, kluby, restauracje) korzystali pracownicy licznych firm, którzy byli tu wysyłani przez swoje centrale na szkolenia i wyjazdy integracyjne. Ossa zagrała też w filmie. To właśnie tu nakręcono komedię „Wyjazd integracyjny” z Tomaszem Kotem. Premiera miała miejsce w 2011 r.— Ten obiekt jest przepiękny, luksusowy i ogromny — mówił kilka lat temu były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. — Niektórzy twierdzą, że to drugi obiekt na świecie, po Chińskim Murze, który widać z kosmosu. Ja sam bardzo lubię tu przyjeżdżać — dodawał polityk.

Początek problemów

W okolicach 2012-2013 r. Ossa zaczęła mieć jednak problemy. Ogromny budynek generował duże koszty, ciążył na nim spory kredyt, a gości było coraz mniej. Okazało się, że świetny pomysł Ch. i K. na wykorzystanie potencjału konferencyjnego stolicy podchwycili też inni hotelarze, którzy wybudowali podobne obiekty bliżej samej Warszawy. Te może nie były tak ogromne, ale miały równie dużo atrakcji, a przy tym można było zorganizować w nich event taniej. W odpowiedzi para biznesmenów zaczęła Ossę jeszcze mocniej rozbudowywać, by stworzyć w niej jeszcze więcej atrakcji. Ch. zaciągała kolejne kredyty, a koszty cały czas rosły.W 2015 r. spółka „Park Edukacji SA” zarządzająca hotelem Ossa miała 162 mln zł długu. Poza zaległościami na rzecz mniejszych przedsiębiorców były to głównie niespłacone pożyczki na rzecz banku PKO BP. Bank ostatecznie skierował do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości spółki i wprowadzenie do niej syndyka masy upadłościowej. To stało się w 2016 r. Wcześniej bank wystawił na sprzedaż swoje roszczenia względem spółki „Park Edukacji” (Małgorzata Ch. była w niej wiceprezesem). Określał je mianem „aktywa stracone”.

Małgorzata Ch. wraz z rodziną, do której należały mniejsze udziały w Ossie, chciała jeszcze ratować się przed utratą nieruchomości, wydzierżawiając ją powołanej na szybko spółce pracowniczej (w której sama „doradzała”). Na niewiele się to zdało. W 2016 r. syndyk wszedł do hotelu i wystawił go na sprzedaż.

— Hotel w teorii wart jest 500 mln zł — mówił wówczas autorowi poniższego tekstu Michał Zwoliński z biura prasowego PKO BP. — Jeśli uda nam się sprzedać Ossę za kwotę, która pokryje długi, sprawa będzie załatwiona. Jeśli nie, to być może zajdzie potrzeba, by licytować też obiekty Grupy Trip leżące w Zakopanem. Bank musi odzyskać pieniądze. Skoro mamy weksle na obiekty w Zakopanem, to w razie konieczności będziemy je spieniężać — dodawał i jak się szybko okazało, spełnił się scenariusz numer dwa. Na Ossę chętnych bowiem nie było. Ostatecznie dopiero w 2020 r. od syndyka masy upadłościowej hotel w Rawie Mazowieckiej kupiła grupa Cyfrowy Polsat. Transakcja opiewała na kwotę „tylko” 49 mln zł.
Biznes z Solorzami

W 2016 r. Grupa Trip jest jednak pod ścianą. Biznesowe imperium się sypie pod naciskiem banku. Para biznesmenów podejmuje więc decyzję, że musi „ratować co się da”. Małgorzata Ch. wpada na pomysł, by sprzedać czterogwiazdkowy Belweder, a za pieniądze z transakcji spłacić dłużników. Gdyby taki manewr się udał, „flota” Grupy Trip zostałaby okrojona do dwóch obiektów hotelarskich (Czarny Potok i Litwor) oraz karczmy Czarci Jar (na dziś ta też nie jest już własnością grupy).

Na Belvedere szybko znajduje się chętny. Jest nim Tobias Solorz, syn Zygmunta Solorza, jednego z najbogatszych Polaków. Obie strony poprzez warszawską kancelarię prawną Modrzejewski i Wspólnicy (ta staje się pośrednikiem) podpisują umowę przedwstępną sprzedaży hotelu za kwotę 64 mln zł. Na konto Ch. i K. trafia 20 mln zł tytułem zadatku. Po krótkim czasie „królowa Zakopanego” wycofuje się jednak ze sprzedaży i nie zwraca zadatku oraz kolejnych 20 mln zł kary umownej za zerwanie transakcji.

W rewanżu kancelaria prawna MiW przejmuje hotel Litwor, który był zabezpieczeniem umowy. Ten w wakacje 2017 r. jest jeszcze kilka razy odbijany przez uzbrojone grupy ochroniarskie i komorników wynajęte przez jedną lub drugą stronę. Dzieje się tak, bo Ch. wiedząc, co się stanie, wydzierżawia Litwor naprędce powołanej spółce córce. Ta dostaje dzierżawę na wiele lat za symboliczną opłatę. Sąd ostatecznie twierdzi, że przedsiębiorczyni nie miała do tego prawa i zakopiańska bizneswoman budynek traci.
Prokurator chce wsadzić „królową Zakopanego” do więzienia

Dla Małgorzaty Ch. i Grzegorza K. samo utracenie Litwora sprawy nie kończy. Awantura, jaka wywiązała się przy transakcji z Solorzami, skutkuje bowiem tym, że do akcji włącza się prokuratura.

Małgorzata Ch. została objęta śledztwem prokuratury w Warszawie pod koniec 2017 r. Początkowo postępowanie dotyczące oszustwa gospodarczego prowadzono w sprawie, w której nikt nie był w nim oskarżony. To się zmieniło w marcu 2018 r., gdy prokuratura postawiła Ch. oraz jej współpracownikom zarzuty. Wówczas milionerka trafiła za kratki, by po chwili wyjść z aresztu za poręczeniem majątkowym w kwocie 1 mln zł.— W akcie oskarżenia czytamy, że Małgorzata Ch. jest przez nas oskarżona o oszustwo na szkodę spółki Modrzejewski i Wspólnicy oraz podejmowanie za pośrednictwem innych osób: Grzegorza K., Szymona K, Zdzisława L., Marka F. i Doroty F., również objętych przedmiotowym aktem oskarżenia, czynności mających na celu udaremnienie zaspokojenia wierzyciela — mówił w 2019 r. dziennikarzowi Onetu Łukasz Łapczyński, ówczesny rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.Po wyjściu z aresztu Małgorzata Ch. ma zakaz kontaktowania się z innymi oskarżonymi w tej sprawie. Dlatego wówczas decyduje się na zawarcie ślubu z Grzegorzem K. Gdy para jest oficjalnym małżeństwem, zapis nie jest w stosunku do nich stosowany.

Ostatecznie start procesu „królowej Zakopanego” bardzo mocno przeciągał się w czasie przez pandemię COVID-19. Koniec końcem pierwsze posiedzenie sądu w tej sprawie odbyło się w Warszawie 5 maja bieżącego roku. Ch. nie stawiła się w sądzie, ponieważ była chora.
W biznesie wszystkie chwyty są dozwolone?

Co ciekawe, spór Małgorzaty Ch. z rodziną Solorzy to nie pierwsza sytuacja, gdy wchodziła ona z partnerami biznesowymi na wojenną ścieżkę. W marcu 2013 r. hotelarka przeprowadziła serię operacji finansowych, które nie spodobały się jej innemu wspólnikowi — Robertowi Rzesosiowi (były prezes Centrum Bankowo-Finansowego Nowy Świat).Od 2000 r. Rzesoś wraz z rodziną był posiadaczem 25 proc. akcji w zakopiańskim hotelu Belvedere, który co prawda był prowadzony przez Grupę Trip, ale formalnie jego właścicielem była spółka Hotel Belvedere. Kolejne 25 proc. udziałów posiadali Ch. i K., a 50 proc. Dariusz Bobiński, założyciel spółki Wilbo. W 2013 r. taki układ zmieniła sprzedaż przez Bobińskiego udziałów w hotelu bezpośrednio Grupie Trip. Transakcja opiewała na 31 mln zł.Grupa Trip sfinansowała transakcję w ten sposób, że 2 mln zł zapłaciła Bobińskiemu gotówką, 9 mln zł w akcjach hotelu Ossa, a na pozostałe 20 mln zł uzyskała kredyt w Alior Banku. Tuż przed sfinalizowaniem transakcji, 13 marca 2013 r., walne zgromadzenie wspólników Belvedere, głosami Bobińskiego oraz Małgorzaty Ch. i Grzegorza K. zdecydowało o przystąpieniu spółki Hotel Belvedere do długu z tytułu tego kredytu, oraz obciążeniu hotelu hipoteką na rzecz Alior Banku w wysokości 46,5 mln zł. Robert Rzesoś uważał, że takie operacje to tzw. wrogie przejęcie i złożył protest w sądzie gospodarczym. Był bowiem przekonany, że Ch. i K. swoimi działaniami działają na jego szkodę i celowo obniżają wartość posiadanych przez niego udziałów w hotelu.
Nielegalna rozbudowa i pożar

Chwilę po tym, jak Ch. i K. stali się większościowymi udziałowcami hotelu Belvedere, ruszyli z jego przebudową. Powstało w nim dodatkowe piętro, na którym umieszczono m.in. sale konferencyjne. Prace były nielegalne, co potwierdza Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego z Zakopanego. Nowej części obiektu nie chciała odebrać też straż pożarna. Mimo to obiekt cały czas przyjmował gości. Ci byli w hotelu także w Boże Narodzenie 2014 r. Drugiego dnia świąt w nocy (27 grudnia), jak się później okazało, doszło w Belvederze od zwarcia instalacji elektrycznej. Wybuchł gigantyczny pożar. Nikt w nim nie ucierpiał, ale straty były wielomilionowe.Śledztwo ws. pożaru zostało przez zakopiańską prokuraturę umorzone. Uznano, że był to nieszczęśliwy wypadek. W sądach administracyjnych cały czas toczą się jednak postępowania ws. nielegalnie rozbudowanego piętra.
Małgorzata Ch. milczy

Małgorzata Ch. została przez redakcję Onetu poproszona o komentarz w swojej sprawie. Odmówiła jednak rozmowy. Wysłała nam jedynie SMS-a, w którym informuje nas, że zmieniła zdanie i nie chce już, by dziennikarze podawali jej pełne nazwisko. To spora zmiana. Gdy kilka lat temu rozpoczęły się jej problemy z prawem, Ch. wystosowała oświadczenie do mediów, w którym przedstawiała się jako poszkodowana i prosiła, by podawać jej pełne dane, ponieważ ona nie ma nic do ukrycia.

źródło: onet.pl

Napisano w Aktualności