Rząd zapowiada, że od stycznia uchodźcy z Ukrainy przebywający w miejscach zbiorowego zakwaterowania, będą musieli pokrywać najpierw połowę, a potem trzy czwarte kosztów utrzymania. Pomysł wzbudził zaniepokojenie Ukraińców. Wielu ma problem ze znalezieniem stałego zatrudnienia i usamodzielnieniem się. Dotyczy to szczególnie kobiet. – Wychowują po troje a nawet czworo dzieci, które uczą się w różnych placówkach. Nimi trzeba się zaopiekować, więc jak i kiedy mają pracować – mówi Agnieszka Gostyńska, tłumaczka.
Ukraińcy w Krakowie są zaniepokojeni zapowiedziami rządu. Informację o planach wprowadzenia opłat na razie przekazują sobie pocztą pantoflową. W mieście tylko w czterech Centrach Pomocy Ukrainie tymczasowo zakwaterowanych jest ponad tysiąc osób, w całej Małopolsce – 16,2 tys. Większość słyszała, że 15 listopada rząd ostatecznie przyjmie nowelizację ustawy.
„Nie możemy w nieskończoność finansować pobytu uchodźców”
67-letnia Ludmiła Popko, która znalazła schronienie w największym Centrum Pomocy Ukrainie w Krakowie, przy ul. Kapelanka, mówi, że nie będzie jej stać na pokrycie kosztów zakwaterowania. Przyjechała do Polski z niepełnosprawnym synem, mąż – mimo spadających bomb i mimo niezdolności do walki – chciał zostać w Kijowie. – Mam niewiele pieniędzy, starcza tylko na leki – mówi. – Może jednak nie zmienią tych przepisów? – dopytuje z nadzieją.
Wszystko wskazuje jednak na to, że płacić nie będzie musiała. Ani ona, ani pani Ludmiła i jej syn.
MSWiA poinformowało, że przygotowana nowelizacja przewiduje zwolnienie osób, które z racji niepełnosprawności, wieku, ciąży lub konieczności opieki nad małoletnimi dziećmi nie są w stanie podjąć pracy i tym samym przynajmniej częściowo uczestniczyć w kosztach zakwaterowania lub wyżywienia. Osoby w trudnej sytuacji życiowej również – ze względów humanitarnych – nie będą musiały partycypować w kosztach zakwaterowania i wyżywienia.
Od 1 stycznia 2023 r. płacić mają natomiast obywatele Ukrainy, którzy przebywają w Polsce dłużej niż 120 dni. Początkowo mają pokrywać 50 proc. kosztów pomocy – ale nie więcej niż 40 zł dziennie. Od 1 maja 2023 r. uchodźcy z pobytem w Polsce powyżej 180 dni będą pokrywać 75 proc. kosztów pomocy, ale nie więcej niż 60 zł dziennie.
– Nie możemy w nieskończoność finansować pobytu uchodźców – tłumaczy wiceminister MSWiA Paweł Szefernaker.
– Jeśli tak, to ludzie dadzą radę – mówi Julia spod Kijowa, która po przyjeździe do Polski znalazła schronienie w ośrodku zorganizowanym w Centrum Wystawowym „Ptak”. Z trzema koleżankami wynajmuje segment w warszawskim Międzylesiu. Razem mają dziesięcioro dzieci, ich mężowie walczą na froncie. – Bogu dzięki żyją – dodaje.
– Choć pracujemy i wynajmujemy, to w razie potrzeby dostajemy rzeczy i jedzenie. A gdybyśmy w ośrodku byli, to i z pracą byłby problem – mówi Kataryna. Bo ich praca to przede wszystkim sprzątanie w okolicznych domach.
Koszt utrzymania jednej osoby to 2,1 tys. zł
W Centrum Księży Orione przy ul. Kościuszki w Kaliszu przebywa w październiku 135 uchodźców, z czego ponad 70 procent stanowią dzieci.
– Tylko dwie dorosłe osoby mają stałe zatrudnienie. Pozostałe do września pracowały sezonowo na polach i w ogrodnictwie. Dużo z tych prac już się skończyło, więc teraz są bez środków do życia – mówi tłumaczka Agnieszka Gostyńska. I dodaje, że nie wynika to ze złych chęci.
– Codziennie proszą mnie, żeby szukać dla nich jakiejkolwiek pracy. Na złożone w sierpniu zapytania ws. ofert pracy do dzisiaj nie otrzymali żadnej odpowiedzi, więc szansy raczej nie ma na zatrudnienie – podkreśla.
Na razie – jak mówi – kobiety, bo to one są tutaj głowami rodzin, jakoś sobie radzą, ponieważ mają gdzie mieszkać i dostają jedzenie.
– Niektóre nie mają za bardzo szansy na usamodzielnienie się. Wychowują po troje a nawet czworo dzieci, które są w różnym wieku i uczą się w różnych placówkach. Nimi trzeba się zaopiekować, więc jak i kiedy mają pracować – zauważa Agnieszka Gostyńska.
Kluczowa kwestia – która niepokoi nie tylko uchodźców, ale także ich opiekunkę – to czy one także musiałyby płacić. Naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego kaliskiego urzędu miasta Dominik Kałużny mówi, że dzienny koszt utrzymania jednej osoby wyliczony jest na 70 zł, czyli 2100 zł na miesiąc. Na początku uchodźcy płaciliby nieco ponad tysiąc złotych.
Robią paczki żywnościowe i wysyłają na Ukrainę
Na Warmii i Mazurach w miejscach zbiorowego zakwaterowania przebywa obecnie (według stanu na 12 października) 3608 Ukraińców – poinformował rzecznik wojewody warmińsko-mazurskiego Krzysztof Guzek. Uchodźcy są zakwaterowani m.in. w ośrodku w Rybakach i w seminarium duchownym Hosianum w Redykajnych w Olsztynie.
– W seminarium przebywają obecnie 103 osoby. To w większości matki z dziećmi, jest też kilku mężczyzn – mówi ks. rektor Hosianum Hubert Tryk. Dodaje, że większość uchodźców pracuje. Ma zajęcia dorywcze, ale i stałą pracę. Mimo to usamodzielnienie nie przyjdzie im łatwo. Ponieważ zarobki w regionie nie są wysokie, a uchodźcy wspierają jeszcze swoje rodziny, które pozostały na Ukrainie, wysyłając im produkty żywnościowe.
Kobiety z Hosianum pracują w dyskontach, w hotelach, w kwiaciarni czy jako pomoc dentystyczna.
– W grupie łatwiej jest się im zorganizować. Zostawiają dzieci pod opieką jednej osoby, albo jedna osoba odprowadza dzieci do szkoły. Z usamodzielnieniem byłby kłopot, bo mają w sobie pewną nieporadność, trudno im się było początkowo zaadaptować – podkreśla ksiądz.
Już ponad milion ukraińskich uchodźców w Polsce
W zorganizowanych miejscach zakwaterowania na terenie całego regionu przebywa obecnie 1070 obywateli Ukrainy” – przekazał Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki. M.in. w Trzebieży (gmina Police), Stepnicy (gmina Goleniów), Międzyzdrojach i Stargardzie, gdzie na terenie miasta działają trzy miejsca zakwaterowania.
W jednym z nich przebywa 48-letnia pani Kateryna. Do Polski przyjechała miesiąc po rozpoczęciu wojny wraz z siostrą i jej 11-letnim synem. Wszyscy pochodzą z okolic Donbasu. Siostra pani Kateryny – Tatiana – w kwietniu urodziła drugie dziecko.
– W Polsce żyje mi się dobrze, radzimy sobie. Od razu, od kwietnia podjęłam pracę jako pomoc kuchenna i przy sprzątaniu – mówi pani Kateryna. Jak podkreśla, nie stać ją na wynajem mieszkania, ale w obecnym miejscu zakwaterowania całej rodzinie żyje się bardzo dobrze. Na tym samym piętrze mieszkają też cztery inne rodziny, większość z nich podjęła pracę.
– Zaadoptowałam się z Polsce, pracuję z Polakami, mam w pracy koleżanki. Czekam na powrót do ojczyzny, ale opuszczać to miejsce będzie mi żal – dodaje Kateryna.
W miejscach zbiorowego zakwaterowania w całej Polsce mieszka prawie 85 tys. uchodźców Ukrainy. Ogółem, od wybuchu wojny Polska przyjęła 1,1 mln uchodźców z Ukrainy.
źrodło: money.pl