Ceny energii i gazu szybują, a sytuacja na rynkach nie wskazuje, by wkrótce miało się to zmienić. To fatalne wieści dla firm, które – w przeciwieństwie do szeregu chronionych odbiorców – muszą płacić rachunki takie, jakie wynikają z cen rynkowych. Wiele zakładów martwi się o przyszłość i już dziś balansuje na krawędzi. Bez pomocy rządu mogą nie przetrwać.
– W styczniu jedna faktura PGNiG przekroczy obroty naszej spółki – rozkłada ręce w rozmowie z „Faktami” TVN Kamil Biliński, właściciel zakładu włókienniczego Biliński z Konstantynowa Łódzkiego, w którym pracuje prawie 300 osób.
Firmy mierzą się z gigantycznymi podwyżkami
Jak alarmuje stacja, problem z rentownością zaczyna dotyczyć coraz więcej przedsiębiorstw, a piekarniom, szwalniom czy cukierniom grozi bankructwo z powodu coraz wyższych kosztów energii elektrycznej i gazu. O problemach mówi w rozmowie z TVN także Grzegorz Antolak, właściciel cukiernik Antolak z Warszawy. Przedsiębiorca unika jednak na razie myślenia o tym, że biznes trzeba by było zwijać.
W przeciwieństwie do gospodarstw domowych i szeregu innych odbiorców, firmy nie są chronione taryfami URE i za prąd i gaz płacą stawki, które wprost wynikają z sytuacji rynkowej. A ta jest fatalna. Obecnie ceny kontraktów gazowych na październik na holenderskiej giełdzie TTF przekraczają 230 euro za megawatogodzinę, podczas gdy rok temu na przełomie sierpnia i września nie sięgały nawet 30 euro.
A są dni, w których cena jest znacznie wyższa – w ubiegłym tygodniu przekroczona została granica 300 euro za megawatogodzinę. Drożeje też prąd.
Rząd zapowiada pomoc
Problem dostrzega rząd Mateusza Morawieckiego. W środę rzecznik rządu Piotr Müller poinformował, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad „pewnym systemem dopłat” dla tego sektora energochłonnego. – Ostatecznych rozwiązań nie ma, ale wsparcie zostanie wypłacone w tym roku. Środki muszą się mieścić w możliwościach budżetowych państwa – zastrzegł, dodając, że wsparcie powinno jednocześnie trafiać do tych obszarów przemysłu, odpowiedzialnych za wysoki „wkład do inflacji”.
Müller mówił też, że rząd chce zamrozić taryfy na gaz w 2023 roku, ale to niemożliwe, by w pełni zrekompensować w ten sposób podwyżki. – Nie dopuścimy do tego, żeby ceny gazu poszybowały tak wysoko, jak wynika to ze wzrostu cen hurtowych, bo to oznaczałoby gigantyczne podwyżki – powiedział na konferencji prasowej rzecznik rządu.
– Taryfy możemy zamrozić na określonym poziomie, ale różnicę dopłaca budżet państwa, środki finansowe muszą być na określonym poziomie – zaznaczył rzecznik rządu, dodając, że rząd niedługo przedstawi kalkulację w tej kwestii.
źródło: money.pl