Ministerstwo Obrony Narodowej forsuje projekt ustawy, która nakaże dużym firmom uzyskiwanie zgód na niemal wszystkie kluczowe decyzje biznesowe. Eksperci mówią o pełzającej nacjonalizacji gospodarki.
– To oburzające, wygląda jak powrót do słusznie minionych czasów – twierdzi adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga i ekspert prawny BCC.
– Tworzy się przepisy na czas wojny, które mają być stosowane w czasie pokoju. Jedyna nadzieja w tym, że w Polsce obowiązuje wiele nierozsądnych regulacji i większości z nich po prostu nikt w praktyce nie stosuje – wskazuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
O co chodzi? O projekt ustawy o organizowaniu zadań na rzecz bezpieczeństwa i obronności państwa realizowanych przez przedsiębiorców i programie mobilizacji gospodarki. Stworzyło go Ministerstwo Obrony Narodowej.
Cel jest zacny: zwiększać rodzime bezpieczeństwo przy pomocy biznesu. Przedsiębiorcy, których działalność zostanie uznana za istotną pod kątem obronności kraju, znajdą się na specjalnej liście. Za swoją chęć pomocy będą otrzymywać pieniądze. Co do zasady na liście znajdą się tylko te firmy, które się na to zgodzą.
W projekcie ustawy znajduje się jednak furtka. Pozwala ona umieścić w wykazie w zasadzie każdy podmiot, który zechcą rządzący. Bez wątpienia będą to przedsiębiorcy z branży wojskowej, firmy telekomunikacyjne, branża chemiczna i wiele innych.
Zgoda na działanie
Kluczowy dla biznesu przepis – projektowany art. 9 – przewiduje, że przedsiębiorca, który znajdzie się w wykazie, będzie musiał uzyskiwać zgodę na dokonanie istotnych czynności prawnych. Brak zgody np. na przeniesienie siedziby za granicę, sprzedaż lub rozebranie ważnej infrastruktury czy zaprzestanie określonej działalności, skutkować będzie „niewywołaniem skutków prawnych czynności prawnej”.
Mówiąc najprościej: przedsiębiorcy będą musieli uzyskać zgodę właściwego organu, by podjąć istotną decyzję biznesową. Na przykład w przypadku branży telekomunikacyjnej tym organem będzie sam premier.
Rząd wychodzi z założenia, że światłowód, który doprowadza internet do mieszkań czytelników money.pl, może go doprowadzać również do pobliskiej wojskowej komendy uzupełnień. I dlatego bez zgody rządu nie powinniśmy nic z nim robić. A przecież to absurd – oburza się menedżer w jednej z największych firm telekomunikacyjnych w Polsce.
Branża telekomunikacyjna już ostro zaprotestowała przeciwko nowym regulacjom. W piśmie Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji czytamy, że „przepis nieproporcjonalnie ingeruje w chronione konstytucyjnie wartości, jakimi są swoboda działalności gospodarczej oraz prawo własności”.
Dalej zaś izba wskazuje, że zgodnie z proponowaną regulacją wszystkie najważniejsze decyzje właścicielskie i biznesowe będą musiały być uzgadniane z właściwym organem administracji. A tym samym państwo uzyska bezpośredni wpływ i możliwość oddziaływania na kluczowe kwestie.
– To forma pełzającej nacjonalizacji. Politycy i wysoko postawieni urzędnicy będą musieli zgodzić się na sposób prowadzenia firmy przez przedsiębiorców, nawet gdy działalność prowadzona jest zgodnie z prawem. Kuriozum – twierdzi Radosław Płonka.
Sektor telekomunikacyjny uważa zresztą, że tak jak kontrowersyjny art. 9 ustawy obejmie ogół przedsiębiorców mających dbać o bezpieczeństwo państwa, tak wymierzony jest przede wszystkim w branżę telekomunikacyjną. Bo przecież coraz głośniej mówi się o stworzeniu narodowego operatora sieci. Większe uzależnienie prywatnych inicjatyw od woli rządu zaś może zaś służyć budowaniu pozycji tegoż narodowego operatora.
Wojna z biznesem
Cezary Kaźmierczak zwraca uwagę, że w projekcie ustawy nie wskazano terminu, w jakim organ administracji będzie musiał wydać decyzję zezwalającą na podjęcie działań przez przedsiębiorcę.
– To sposób na wszechobecny paraliż. Trudno sobie wyobrazić, by np. duża drukarnia czekała kilka miesięcy na decyzję w sprawie sprzedaży swojej linii produkcyjnej, którą chce wymienić – zauważa prezes ZPP.
Projekt ustawy jest w konsultacjach. Przedsiębiorcy wierzą, że masowy sprzeciw spowoduje, że Ministerstwo Obrony Narodowej wycofa się ze swojej propozycji. Z informacji money.pl wynika, że wiele resortów ocenia pomysł Mariusza Błaszczaka jako „nadmiarowy”.
– Wojen należy unikać. A wejście w życie rozwiązań forsowanych przez MON byłoby wypowiedzeniem wojny przedsiębiorcom – mówi nam jeden z wiceministrów.
źródło: money.pl