Choć rok kalendarzowy dobiega końca, to z prognoz ekonomistów wynika, że problemy z ogromną inflacją nie zakończą się po 1 stycznia. Ceny będą rosły dalej, a ich szczyt jest przewidywany na przełom stycznia i lutego. Drożyzna uderzy w każdego, bo jeszcze więcej niż obecnie, przyjdzie nam płacić za podstawowe produkty spożywcze.
Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w listopadzie inflacja w Polsce wyniosła 17,5 proc. Według analityków, w szczytowym momencie przyszłego roku, może ona przekroczyć nawet 20 proc.
Choć zerowy podatek VAT na żywność ma zostać utrzymany, to do wyższych stawek po 1 stycznia wróci VAT na energię, co znacznie podniesie koszty funkcjonowania wielu firm.
– Dobra wiadomość jest taka, że każdy kolejny kwartał 2023 roku będzie przynosił nam coraz wolniejsze tempo wzrostu cen. To jednak wcale nie oznacza, że w sklepach będzie taniej. Ceny wciąż będą rosły, ale wolniej – mówi w rozmowie z „Faktem” ekonomista banku Credit Agricole Jakub Olipra.
Z jego analiz wynika, że w nadchodzącym roku ceny pieczywa i produktów zbożowych urosną o około 13,3 proc., a mięsa o 12 proc. Drożeć będą ponadto: mleko, sery i jaja (15,2 proc.), oleje i tłuszcze (13, 9 proc.), owoce (14,5 proc.), warzywa (15,2 proc.), ryby i owoce morza (16 proc.) oraz cukier i słodycze (10 proc.).
Rosnące ceny najbardziej uderzają w osoby o najniższych dochodach, a zwłaszcza w osoby starsze – emerytów i rencistów.
źródło: wp.pl