Niemieckie media komentują ostatnie wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego. Zauważają, że prezes partii rządzącej w Polsce coraz ostrzej wypowiada się na temat Niemiec. Berlin dobrze robi, że w miarę możliwości ignoruje wystąpienia Kaczyńskiego – ocenia lokalna gazeta „Weser-Kurier”.Wydawany w Bremie dziennik „Weser-Kurier” komentuje w poniedziałek (5.12.2022) najnowsze krytyczne wobec Niemiec wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego. „Niemieccy politycy dobrze robią, że tak dalece, jak jest to możliwe, ignorują przewodniczącego polskiej partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego. Jego antyniemieckie tyrady mają tylko jeden cel: wygrać wybory parlamentarne następnej jesieni” – ocenia autor komentarza Markus Peters.
W jego opinii w nadchodzących miesiącach Berlin będzie musiał nastawić się na kolejne „manewry przeszkadzające”, jak w sprawie oferty dotyczącej rozmieszczenia rakiet Patriot w Polsce. „I dobrze zrobi, jeżeli w przypadku podobnych projektów będzie podchodził z odpowiednim dystansem do tych polskich partnerów” – dodaje Peters.
„O tym, jak mało obiecujący jest obrany przez Kaczyńskiego kurs na konfrontację, świadczą wyniki najnowszego sondażu wśród polskich wyborców. Według niego ponad 50 procent społeczeństwa nie zgadza się z antyniemiecką retoryką partii rządzącej, a tylko 18,7 procent popiera ten kurs” – wskazuje komentator „Weser-Kurier”.”Kaczyński najwyraźniej jest na bezpośredniej drodze do politycznego końca. Nie ma powodu, by go powstrzymywać” – konkluduje Markus Peters.
Walka o wyborców
Wystąpienie szefa PiS w Legnicy relacjonowała w miniony weekend agencja prasowa DPA. „Gdy chodzi o Niemcy, Jarosław Kaczyński robi się szczególnie złośliwy” – napisała autorka depeszy Doris Heimann. Przytacza słowa Kaczyńskiego, który ostrzegł publiczność, że Niemcy dążą do dominacji w Europie i chcą osiągnąć pokojowymi metodami to, do czego kiedyś zmierzali za pomocą metod militarnych.”Aluzja do nazistowskich Niemiec jest typowa dla Kaczyńskiego. Od miesięcy co weekend jeździ on po kraju i krytykuje Niemcy. Za tym kryje się przede wszystkim kalkulacja wewnątrzpolityczna: notowania PiS w sondażach spadają, a Kaczyński ma nadzieję, że antyniemiecka retoryka przysporzy partii wyborców” – ocenia dziennikarka DPA.
Dodaje, że choć Kaczyński nie sprawuje żadnej funkcji w rządzie, to uchodzi za „silnego człowieka w polskiej polityce” i – według mediów – „steruje z tylnego siedzenia” zarówno szefem rządu Mateuszem Morawieckim, jak i prezydentem Andrzejem Dudą. „O tym, jak wygląda to ‚sterowanie z tylnego siedzenia’, mógł się ostatnio przekonać minister obrony Mariusz Błaszczak. Początkowo przystał on na ofertę niemieckiej minister obrony Christine Lambrecht w sprawie wsparcia obrony przeciwlotniczej Polski poprzez rozmieszczenie niemieckich rakiet Patriot. Dzień później głos zabrał Kaczyński. Zaproponował, że niemieckie systemy obrony przeciwlotniczej powinny raczej zostać rozmieszczone w Ukrainie” – przypomina DPA.
Dziwaczne formy antyniemieckiej obsesji
Dodaje, że za rządów największego rywala Kaczyńskiego, lidera PO Donalda Tuska, „między Warszawą a Berlinem układało się dobrze”. „To wystarczający powód dla Kaczyńskiego, aby także Tuskowi przypiąć łatkę złego Niemca” – dodaje DPA. „Obsesja, z jaką Kaczyński i jego zwolennicy podburzają przeciwko Niemcom i rzekomo zdominowanej przez Niemcy opozycji, przybiera dziwne formy. Gdy w zeszły czwartek na Mistrzostwach Świata w Katarze niemiecka reprezentacja grała z Kostaryką, wiceminister środowiska Jacek Ozdoba poprosił w polskim parlamencie o przerwę w obradach – aby posłowie partii Tuska ‚mogli obejrzeć mecz swojej niemieckiej drużyny'” – odnotowuje DPA.
źródło: wp.pl