Pomimo rozpoczęcia roku akademickiego 2023/2024 wciąż można dostać się na medycynę. Część uczelni, które po raz pierwszy będą kształcić przyszłych lekarzy, kompletuje jeszcze studentów. Niektóre przesunęły rozpoczęcie zajęć na połowę października. – Medycyna w ogóle nie jest już prestiżowym kierunkiem. Studiowanie jej nie ma żadnego sensu. Lepiej pójść na pielęgniarstwo – komentuje w rozmowie z RadioZET.pl Damian Patecki z Naczelnej Rady Lekarskiej.Ministerstwo Edukacji i Nauki przyznało rekordową liczbę zgód na uruchomienie kierunku lekarskiego. Od października 12 uczelni powinno otworzyć medycynę. Powinno, bo w niektórych przypadkach okazało się to nie takie proste. Sama zgoda nie wystarczyła.
Uniwersytet Kaliski im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w Kaliszu (do niedawna Akademia) 3 października ogłosił 16. listę zakwalifikowanych na kierunek lekarski. Czas na złożenie dokumentów minął 4 października. Ale chętnych uczelnia jeszcze szuka. Jak tłumaczy rzecznik uniwersytetu, Jakub Banasiak, początkowo planowano przyjąć 60 osób, ale uczelnia – ze względu na sporą liczbę chętnych – zawnioskowała o zwiększenie tego limitu.
I zgodę dostała. Ale dopiero dwa tygodnie temu, w drugiej połowie września. Teraz uniwersytet kontaktuje się z osobami z list rezerwowych, czy jednak będą studiować u nich medycynę. Lista studentów ma być skompletowana na początku przyszłego tygodnia. Zajęcia już trwają.
Kto chce na medycynę? Rekrutacja trwa
Limit miejsc – z 40 na 60 – pod koniec września zwiększono także na Akademii Nauk Stosowanych im. Księcia Mieszka I w Poznaniu. Tu zajęcia także już trwają, a studenci wciąż są poszukiwani. Prof. Witold Szyfter, dziekan Wydziału Lekarskiego, podaje, że na liście przyjętych jest 50 osób. Brakuje jeszcze 10. Uczelnia od nowa ogłosiła rekrutację. Zapisywać się można do 14 października.
To oznacza, że osoby, które np. nie zdały matury w pierwszym terminie, we wrześniu przystąpiły do poprawki i ją zdały, mogą dostać się na medycynę i zacząć studia niemal natychmiast. Prof. Szyfter przyznaje, że rzeczywiście może się tak zdarzyć, ale zaznacza, że matura musi być „poprawiona istotnie”. – Nie przyjmujmy studentów którzy nie spełniają wymogów – wyjaśnia. Studia lekarskie są tutaj płatne – pierwszy rok to koszt 50 tys. zł, każdy kolejny – więcej. Studia lekarskie trwają sześć lat.
Podobna sytuacja jest w Społecznej Akademii Nauk w Łodzi. Do czwartku, 5 października, chętni mogą się rekrutować, a do końca tygodnia mają czas na przyniesienie dokumentów. Pierwszy rok kosztuje tu 50 tys. – potem ceny rosną. Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Targu (do niedawna Podhalańska Państwowa Uczelnia Zawodowa w Nowym Targu) rekrutację już zakończyła i nowego naboru nie ogłasza, ale do kompletu brakuje jej jeszcze pięcioro studentów (limit miejsc to 45). – Nie wszyscy zakwalifikowani złożyli potwierdzenie woli przyjęcia, stąd wolne miejsca i roszady – słyszymy od Akademii. Wolne miejsca zapełnią więc zapewne osoby z listy rezerwowej. Akademia nie ukrywa, że zgoda na utworzenie kierunku przyszła późno, stąd też opóźniona rekrutacja i zajęcia, które rozpoczną się tu dopiero 16 października. Skąd takie roszady i kilkanaście list zakwalifikowanych? Chętni na medycynę aplikują zazwyczaj na kilka uczelni. Jeśli z pierwszego naboru nie dostali się na znaną i renomowaną uczelnię medyczną, składali dokumenty do tych miejsc, które np. po raz pierwszy uruchamiają medycynę. Gdy po naborze uzupełniającym jednak zostali przyjęci na wymarzone uniwersytety, z tych nowych rezygnowali.
Zajęcia od połowy października
Najpóźniej ze wszystkich zgodę na utworzenie medycyny dostała Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu ojca Tadeusza Rydzyka. Stało się to po tym, gdy dyrektor Radia Maryja na antenie swojej rozgłośni na początku września skrytykował ministra Przemysława Czarnka za to, że toruńska uczelnia długo czeka na zgodę resortu w sprawie utworzenia medycyny. Nie minęły dwa tygodnie od tych słów i zgoda przyszła.
Mimo drugiej połowy września Rydzyk zdecydował się uruchomić studia już w tym roku akademickim. Z tego względu zajęcia rozpoczną się tu również dopiero 16 października (na 21 października zaplanowano uroczystą inaugurację). Jak podaje dr Dorota Żuchowska, dziekan prof. AKSiM, limit 60 miejsc na medycynę został wypełniony, ale uczelnia rekrutuje jeszcze na listę rezerwową. Pierwszy rok medycyny kosztuje tu 39 tys. zł.
Damian Patecki z Naczelnej Rady Lekarskiej, gdy słyszy, co się dzieje z kierunkiem lekarskim na niektórych uczelniach, nie kryje zastrzeżeń. – Wystarczy wejść na stronę Polskiej Komisji Akredytacyjnej i poczytać korespondencję z uczelniami. Niektóre mają negatywną opinię, albo nie mają żadnej opinii. Niestety, PKA jest tylko ciałem doradczym. Nawet jak stwierdzi, że dana uczelnia nie ma predyspozycji do uczenia lekarzy, to i tak ta placówka może ich uczyć. Ministerstwo Edukacji i Nauki na czele z Przemysławem Czarnkiem wydaje ostateczne zgody i pozwala na to – komentuje.
Zwraca uwagę na to, że większość uczelni, która nie zapełniła miejsc, to uczelnie płatne. – Czasami wydaje się, że główny sens powstawania tych uczelni, to jest bycie maszynką do zarabiania pieniędzy. Tylko lokalne elity mogą sobie pozwolić na wysłanie tam dziecka. Z tym, że te mądrzejsze lokalne elity wolą posłać dziecko na uniwersytet z doświadczeniem, bardziej renomowany – nie ukrywa Patecki. Z drugiej strony prowadzenie kierunku lekarskiego jest drogie, więc uczelnie, nawet jeśli studenci płacą za naukę, muszą sporo zainwestować. – Te studia kosztowałyby, gdyby były robione dobrze – komentuje jedynie Patecki.
Lepiej pójść na pielęgniarstwo
Przypomina, że kiedy on zdawał na studia 12 temu, też były płatne kierunki lekarskie, ale liczba miejsc była tam mocno ograniczona. Trzeba było mieć przyzwoicie zdaną maturę, żeby się tam dostać. – Szły tam osoby, którym zabrakło dwóch, trzech punktów na studia dziennie, ale mieli szczęście mieć zamożne rodziny. Dziś wielu z nich jest dobrymi lekarzami – mówi i dodaje: – Teraz jest tyle miejsc, tyle uczelni i jednocześnie taki niż demograficzny, że na medycynę łatwo się dostać. Medycyna w ogóle nie jest już prestiżowym kierunkiem. Studiowanie medycyny nie ma żadnego sensu – stwierdza z żalem Patecki.
– Lepiej pójść na pielęgniarstwo – dodaje i przypomina, że w systemie ochrony zdrowia brakuje pielęgniarek, zwłaszcza operacyjnych i anestezjologicznych. – Co chwila słyszymy, że w dużych szpitalach sale operacyjne nie mogą pracować. Lekarze są, ale pielęgniarek nie ma. Warunki finansowe tej grupie poprawiają się, a proces edukacji jest krótszy niż w wypadku medycyny. Szybciej można zacząć pracę, usamodzielnić się – mówi.
Jeśli mowa o nowych kierunkach lekarskich, mocno dziwi go też rozpoczęcie zajęć dopiero w drugiej połowie października. – Teraz robi się wszystko, żeby zmniejszyć liczbę zajęć, dlatego że uczelnie nie mają sal, szpitali, kadry, żeby uczyć studentów – stwierdza. Jaki poziom jego zdaniem będą prezentowały uczelnie z nowymi kierunkami lekarskimi i ich studenci? – To każdy sobie sam odpowie – podsumowuje.Naczelna Rada Lekarska nie ukrywa, że dobrym pomysłem byłoby, gdyby na pieczątce lekarskiej był również uniwersytet, którą skończył dany absolwent medycyny. – Według niektórych może to być stygmatyzujące, ale my jako Naczelna Rada Lekarska nie jesteśmy przeciwko żadnej uczelni. Robimy to, do czego nas obliguje ustawa, czyli dbamy o poziom wykształcenia przyszłych lekarzy. Skoro uczelnie twierdzą, że są dobrze przygotowane do prowadzenia medycyny, to nie powinny się tego wstydzić – mówi.
Od października 2023 kierunek lekarski po raz pierwszy uruchomiły: Akademia Mazowiecka w Płocku, Uniwersytet Kaliski im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w Kaliszu, Akademia Nauk Stosowanych im. Księcia Mieszka I w Poznaniu, Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Sączu, Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Targu, Uniwersytet w Siedlcach, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Politechnika Wrocławska, Uniwersytet Warszawski, Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej, Społeczna Akademia Nauk w Łodzi i Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
źródło: wiadomości.razdiozet.pl