Małe firmy czeka „największa podwyżka podatków w historii”. Oto jakie będą skutki.

Obok samorządów i klasy średniej to drobni przedsiębiorcy poniosą największą część kosztów zapowiadanej przez Ministerstwo Finansów reformy podatkowej w ramach Polskiego Ładu. Zrzeszenia przedsiębiorców biją na alarm i – jak wszystko wskazuje – mają w tym wiele racji.Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka z ZPP obciążenia podatkowe małych firm i mikroprzedsiębiorców wzrosną o około 30 proc., co będzie oznaczać największą podwyżkę podatków, jakiej kiedykolwiek doświadczyli.

Według ekonomistów reforma motywowana jest w całości politycznie, a jej skutkiem będzie podnoszenie cen przez drobnych przedsiębiorców, wzrost konsumpcji oraz spadek oszczędności Według ZPP alternatywą drastycznych podwyżek podatków dla małego biznesu może być ujednolicenie stawek podatku VAT oraz wprowadzenie minimalnego wymiaru podatku CIT w wysokości 1 proc. przychodów spółek
Więcej takich opinii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Według zapowiedzi Ministerstwa Finansów na będących częścią programu Polski Ład rewolucyjnych zmianach w podatkach ma skorzystać szeroka grupa podatników, a sfinansować ma je rząd i wąskie grono najlepiej zarabiających. W praktyce te zapewnienia okazują się nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistością.Jak pisaliśmy we wtorek, po stronie finansów publicznych koszty najprawdopodobniej wcale nie spadną na rząd, a na lokalne samorządy, co będzie oznaczało centralizację państwa i nie pozostanie bez wpływu na jakość usług publicznych. Tymczasem po stronie podatników grupą, w którą proponowana przez rząd reforma uderzy najbardziej, będzie klasa średnia oraz drobni przedsiębiorcy.
ZPP: 30-procentowa podwyżka podatków dla drobnych przedsiębiorców

Według ekonomistów, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”, w przygotowanym przez Ministerstwo Finansów projekcie widać jedną prawidłowość. Za sprawą wielu pozornie drobnych zmian przedsiębiorcy będą musieli zapłacić wyższe podatki, mimo że same stawki nie wzrosną – donosił w środowym wydaniu dziennik.

Również w środę o drobnych przedsiębiorców upomniał się Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Prezes zrzeszenia przyznał wprost, jak niemiłą niespodzianką dla przedsiębiorców było to, co na poniedziałkowej konferencji ogłosił minister finansów Tadeusz Kościński.- Wcześniej w rozmowach rząd proponował poduszkę podatkową dla najmniejszego biznesu w postaci ryczałtu ewidencjonowanego, tak aby te 500 tys. najmniejszych firm nie padło ofiarami drastycznej podwyżki podatków. Ale już w poniedziałek tym firmom znienacka podwyższono podatki o 30 proc. – zauważał na konferencji zorganizowanej przez ZPP Cezary Kaźmierczak.Przedstawiciele zrzeszenia protestują przeciw temu, by koszt programów socjalnych rządu obarczył tylko i wyłącznie mały polski biznes – w tym właścicieli zakładów fryzjerskich, czy kwiaciarni, kosmetyczki i krawcowe – a także stanowiących podstawę klasy średniej specjalistów. Tym bardziej, że – jak deklarowali – podatku CIT de facto nie płaci ponad 60 proc. dużych firm. Jak dodawali, w reakcji na podwyżkę podatków drobni przedsiębiorcy będą zmuszeni podnieść ceny, przez co w ostatecznym rozrachunku beneficjentów reformy będzie znacznie mniej, niż deklaruje rząd.

– Opowiadanie o tym, że skorzysta na tym 18 mln podatników, to są bajki o żelaznym wilku – grzmiał Cezary Kaźmierczak.
Reforma motywowana politycznie, ale małe firmy płaciły niskie podatki

Z wieloma z tych ocen zgadza się prof. Witold Orłowski z firmy konsultingowej PwC Polska. Jak jednak zastrzega główny doradca ekonomiczny w PwC Polska, małe firmy korzystały z Polsce z bardzo niskiego opodatkowania, a ponadto w tym momencie wciąż nie da się ustalić, kto i ile na proponowanych przez Ministerstwo Finansów zmianach straci.

– Nie mam powodów, żeby nie zgodzić się z wyliczeniami ZPP. Problem jednak tkwi w tym, że dopóki reforma nie stanie się obowiązującym prawem, dopóty nie będziemy mieli dokładnych podstaw do obliczeń. Krążą doniesienia o różnych planowanych ulgach, więc w tym momencie nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt zmian – zaznacza ekonomista.
Tymczasem zdaniem Cezarego Kaźmierczaka wejście w życie „pogłębi latynizację polskiej gospodarki”. Co to miałoby oznaczać? Chodzi o osiągnięcie dominacji przez wielkie firmy państwowe i koncerny zagraniczne, oraz marginalizację polskiego kapitału, który „nie będzie miał się jak wykształcić”. Jak prezes ZPP oceniał w tweecie, możemy stać u progu „najwyższej w historii podwyżki podatków dla mikrofirm”.- Rozumiem argumenty, którymi posługuje się Cezary Kaźmierczak. Jeśli rządzącym nie zależy na rozwoju, to oczywiście mają prawo podjąć takie decyzje. Jest to działanie motywowane politycznie, a nie gospodarczo, ale dysponując większością parlamentarną mogą zmieniać system podatkowy – zaznaczał prof. Witold Orłowski.
Gospodarcze skutki zwiększenia podatków dla małych firm

Jakie będą gospodarcze konsekwencje zmian w podatkach? Tak jak w części uderzającej w dochody samorządów będzie to m.in. przerzucenie większej części kosztów na mieszkańców oraz spadek jakości świadczonych usług, tak w tym przypadku skutki wyjdą daleko poza wspomniane przez Cezarego Kaźmierczaka przerzucanie kosztów na odbiorców. Zdaniem prof. Witolda Orłowskiego w dłuższym terminie skutkiem będzie wzrost konsumpcji kosztem oszczędności oraz inwestycji. Krótkoterminowo ożywi to wzrost, ale długoterminowo – właśnie za sprawą niższych inwestycji – skutek może być przeciwny. Trzeba się liczyć z przyspieszeniem inflacji, a u przedsiębiorców zapewne wzrośnie poczucie niestabilności otoczenia gospodarczego – wyliczał ekonomista.

Przedstawiciele ZPP przyznają, że po kryzysie związanym z epidemią COVID-19 dążenie do zwiększania wpływów podatkowych może być nieuniknione. Jednak ich zdaniem bardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby z jednej strony ujednolicenie stawek podatku VAT (przy jednoczesnych rekompensatach dla najuboższych), a z drugiej ustanowienie minimalnego wymiaru podatku CIT w wysokości 1 proc. przychodów podlegających mu spółek.

– Według tego, co policzyliśmy, to dawałoby to budżetowi państwa 40 mld zł rocznie, czyli sumę o wiele wyższą niż ta, którą możemy uzyskać przez zwiększanie składki zdrowotnej dla mikroprzedsiębiorców prowadzących zakłady fryzjerskie i rozliczających się ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych – zauważał Jakub Bińkowski, członek zarządu ZPP.

źródło: businessinsider.com.pl

Napisano w Uncategorized