Strajk pielęgniarek był kwestią czasu. Trafiło na Centrum Zdrowia Dziecka

Wynegocjowane we wrześniu 2015 r. porozumienie dotyczące podwyżek płac dla pielęgniarek i położnych (po 400 zł przez kolejne cztery lata) w wielu szpitalach nie jest w pełni realizowane. Okazało się bombą z opóźnionym zapłonem. Ale wynagrodzenia nie są jedynym powodem trwającego od 24 maja strajku pielęgniarek i położnych w Centrum Zdrowia Dziecka.

Przypomnijmy, że ubiegłoroczne porozumienie zostało zawarte pomiędzy Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych, Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych, Narodowym Funduszem Zdrowia i Ministerstwem Zdrowia.

To był dopiero początek batalii

Finałowe rozmowy pielęgniarek z resortem zdrowia trwały 11 godzin. Tuż po ich zakończeniu przewodnicząca OZZPiP Lucyna Dargiewicz podkreślała, że oprócz kwestii płacowych potrzebne są m.in. kolejne działania zachęcające młode osoby do podjęcia pracy w zawodzie pielęgniarki.

– Podpisany dokument kończy 10-letnią batalię o poprawę pozycji pielęgniarki i położnej w naszym kraju, w aspekcie nie tylko zawodowym, ale także ekonomiczno-medycznym. To wypracowany przez kilka miesięcy rozważny kompromis, który wypełnia większość oczekiwań, zarówno środowiska pielęgniarek i położnych, jak i pracodawców – komentował we wrześniu ub.r. ówczesny minister zdrowia, prof. Marian Zembala.

Jak się okazało, to porozumienie nie zakończyło „batalii o poprawę pozycji pielęgniarki i położnej w naszym kraju”.

W kasie się nie zgadza i jest problem

O tym, że zadłużone publiczne lecznice (ich zobowiązania sięgają obecnie ok. 14 mld zł, w tym 3 mld to zobowiązania wymagalne) będą miały problemy z wypłacaniem pielęgniarkom podwyższonych wynagrodzeń, pisaliśmy wielokrotnie.

Z wymagalnym zadłużeniem boryka się między innymi aż 28 z z 41 funkcjonujących w Polsce szpitali uniwersyteckich. Nie lepsza jest sytuacja finansowa niektórych instytutów podlegających resortowi zdrowia. Ogólne zadłużenie Instytutu Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie wynosi ok. 300 mln zł.

Od wielu lat kolejni szefowie resortu zdrowia zapowiadali ustawowe zmiany zasad finansowana zarówno instytutów medycznych, jak i szpitali klinicznych. Niestety, na deklaracjach się kończyło.

21 września 2015 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynika, że część szpitali, mimo ujemnego wyniku finansowego, przeznaczała na wynagrodzenia personelu kwoty przekraczające ich możliwości finansowe.

Płace pielęgniarek stanowiły średnio 40,2 proc. ogólnych kosztów wynagrodzeń personelu medycznego, z czego tylko 5,2 proc. to koszty wynagrodzenia pielęgniarek zatrudnionych w ramach kontraktów.

Obawy samorządowców

Z kolei samorządowcy zwracali uwagę, że planowane zmiany warunków zatrudnienia pielęgniarek mogą skutkować poważnymi problemami, m.in. szpitali powiatowych oraz „marszałkowskich”.

W październiku ubiegłego roku Marek Wójcik, ekspert Związku Powiatów Polskich, były wiceminister cyfryzacji, komentując prace nad rozporządzeniem ws. minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek, wskazał, że te przepisy będą jedną z ważniejszych regulacji wpływających na przyszłość szpitali, nie tylko samorządowych.

– Z moich informacji wynika, że skutki negocjacji ze środowiskiem pielęgniarek i położnych sięgną dla budżetu państwa 13 mld zł – twierdził Marek Wójcik. – To ogromne pieniądze, pytanie, skąd się one znajdą? – pytał w Portalu Samorządowym.

W jego opinii efekty wejścia w życie rozporządzenia, regulującego m.in. normy zatrudnienia pielęgniarek, będą podobne jak słynnej ustawy 203, która przed laty stała się głównym powodem gwałtownego wzrostu zadłużenia szpitali. Jest to bowiem kwestia podniesienia standardu zatrudnienia pielęgniarek i położnych.

Podał przykład: dla szpitala powiatowego zatrudniającego 250-300 osób może się okazać, że – aby spełnić nowe wymogi – trzeba będzie zatrudnić dodatkowo 30-40 pielęgniarek. – To nieprawdopodobnie dużo jak na budżety tych podmiotów leczniczych – uważa.

– Część z tych szpitali nie będzie w stanie funkcjonować, jeżeli nie znajdzie się mechanizm korygujący ich finansowanie – alarmował Marek Wójcik.

Normy zatrudnienia do poprawki

Trwający od 24 maja strajk pielęgniarek i położnych w Instytucie Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie nie ma jedynie płacowego podłoża.

– Sprowadzanie konfliktu w CZD jedynie do kwestii płacowych uważamy za szczególnie szkodliwe i niesłużące osiągnięciu porozumienia – ocenia Prezydium Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Dodaje, że w większości placówek medycznych opiekę sprawuje zbyt mało pielęgniarek.

W przyjętym w poniedziałek (30 maja) stanowisku samorząd pielęgniarski podkreślił, że z „wielką trwogą obserwuje dramat, który rozgrywa się w Instytucie Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie”.

Protestujące pielęgniarki domagają się nie tylko podwyżek wynagrodzeń, ale zwiększenia obsady kadrowej o 70 osób.

– Od dawna postulujemy zmianę bardzo wadliwego rozporządzenia w sprawie minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych z 2011 r. – mówiła portalowi rynekzdrowia.pl Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego (Katowice, 18-20 maja 2016 r.).

– Zabiegamy o to, by wspomniane rozporządzenie zastąpić tzw. zapisami koszykowymi. Częściowo jest to już uregulowane – np. w anestezjologii, gdzie jest przyjęty wskaźnik 2,2 pielęgniarki na jedno stanowisko, a także w neonatologii – przypomina Zofia Małas.

– Teraz oczekujemy, że odpowiednimi zapisami zostaną objęte pozostałe oddziały szpitalne, gdzie pielęgniarki są przeciążone pracą i nadmierną liczbą pacjentów – dodaje prezes NRPiP.

Pielęgniarski samorząd przywołuje statystyki, z których wynika, że w Polsce przypada średnio 5,2 pielęgniarki na 1000 mieszkańców, podczas gdy np. w Szwajcarii – 16, w Danii – 15, a w Czechach i Słowenii – 8.

Zdecydowana większość pielęgniarek w Polsce jest pomiędzy 41. a 65. rokiem życia. Średnia wieku w tej grupie zawodowej to obecnie 48 lat. Według szacunków NRPiP już za niespełna pięć lat Polacy mogą zostać pozbawieni profesjonalnej opieki pielęgniarskiej i położniczej, jeśli spadek liczby osób wykonujących ten zawód nie zostanie powstrzymany.

Powstrzymać ucieczkę od zawodu

– Tylko co trzecia pielęgniarka i położna, która kończy uczelnię, wchodzi do zawodu – mówiła podczas kongresu w Katowicach Zofia Małas. – To 4600 godzin w ramach studiów licencjackich i 6300 w ramach magisterskich, z czego 50% to zajęcia praktyczne – wyjaśniła.

– Kształcenie jest bardzo drogie i naprawdę nie stać Polski na przygotowywanie kadr na potrzeby bogatych krajów – dodała. Zwróciła też uwagę, że fale strajków pielęgniarek i położnych, które przelewały się przez kraj w ostatnich 10-15 latach, spowodowały, że zawody te postrzegane są jako piękne, ale takie, z których nie da się wyżyć.

Zofia Małas poinformowała, że NRPiP rozmawiała z ministrem zdrowia o tym, co zrobić, aby przyciągnąć młodzież do zawodu. – Zaproponowaliśmy 3- lub 5-letni staż dla pielęgniarki wchodzącej do zawodu, ale nie za pensję minimalną, jak obecnie. Zwiększenie atrakcyjności zawodu to podstawa – podkreśliła prezes Małas.

Czy strajk pielęgniarek i położnych w Centrum Zdrowia Dziecka przyspieszy wprowadzenie systemowych rozwiązań mających powstrzymać ucieczkę od wykonywania zawodu? Trudno dziś na to pytanie odpowiedzieć.

Wydaje się jednak, że bez zmiany zasad, a zarazem zwiększenia finansowania m.in. leczenia szpitalnego, kolejne protesty będą tylko kwestią czasu.

źródło: rynekzdrowia.pl

Napisano w Aktualności